an43
58 prostu by ją zastrzelili. A potem Briana, który bez wahania rzuciłby się na pomoc. Teraz, gdy o tym myślała, przerażała ją własna bezmyślność. Brian miał prawo się denerwować. Poszukiwacze nie byli zabijakami, nie wdawali się w strzelaniny. Ludzie z podstawowego zespołu przeszli trening posługiwania się bronią palną, żeby móc obronić się w razie potrzeby, ale to było wszystko. Brian, były wojskowy, miał z nich wszystkich najwięcej doświadczenia w tej materii. Ale tu chodziło o Justina, dlatego straciła głowę i instynkt samozachowawczy Musi wziąć się w garść, martwa nic już nie zrobi i nie pomoże synkowi. Wreszcie udało się Milli zasnąć i przyśnił się jej Justin. To był ten sam sen, który miewała często przez pierwsze lata po porwaniu. Realistyczny aż do bólu. Karmiła piersią swoje dziecko, kołysząc się miarowo razem z nim, czuła jego ciężar, ciepło i słodki niemowlęcy zapach. Dotknęła dłonią jego jasnych miękkich włosków, pogładziła palcem aksamit różowego policzka. Czuła wilgoć małych usteczek wokół sutka, czuła, jak płynie mleko. Czuła cudowny, mistyczny wręcz spokój. Obudziła się z płaczem, jak zwykle. I jak na złość nie mogła potem zasnąć mimo dojmującego fizycznego zmęczenia. Po półgodzinie poddała się i zwlokła z łóżka, by zrobić sobie kawy Zdjęła koszulę nocną i porozciągała się trochę, a potem poćwiczyła jogę - to była jej ulubiona forma ćwiczeń. an43 59 Milla starała się trzymać w dobrej formie, bo nigdy nie wiedziała, czego wymagać od niej będzie kolejna sprawa. Nie przychodziło jej to łatwo. Organicznie brzydziła się potu i pocenia się, prawie tak bardzo jak robaków i brudu. A jednak potrafiła zmusić się do ćwiczeń, do treningu z bronią, chociaż nienawidziła tego huku, smrodu i całej reszty Była co najwyżej średnim strzelcem, ale ćwiczyła uparcie, by móc chociaż tyle o sobie powiedzieć. Aby wytropić porywaczy Justina, musiała nauczyć się wielu rzeczy, których nie znosiła. Musiała się zmienić. Kobieta, którą była przedtem, nie dałaby sobie rady, więc Milla zmusiła się do naprawdę gruntownej przemiany Nie. Ci dranie ją do tego zmusili. W tej strasznej chwili, gdy wyrywali jej z ramion dziecko. Kiedy obudziła się w klinice, półprzytomna, obolała, była już inną kobietą, mającą tylko jeden, jedyny cel w życiu: odnaleźć syna. Dlatego właśnie David się z nią rozwiódł. Rozwiódł, ale nie porzucił. Nalegał na kupienie tego apartamentu w El Paso i płacił alimenty w wysokości czterdziestu tysięcy dolarów rocznie. To pozwalało jej skoncentrować się całkowicie na poszukiwaniach; nie musiała szukać pracy, która w naturalny sposób ograniczałaby jej mobilność i możliwość dokładnego sprawdzania wszystkich tropów Jeżeli tylko by na to pozwoliła, David z pewnością kupiłby jej spory dom i obdarowywał absurdalnie wielkimi pieniędzmi, rujnując przy okazji siebie. To mieszkanie było w sam raz: średniej klasy,