an43
84 Poleżała jeszcze kwadrans, rozkoszując się tym, że nie musi się donikąd spieszyć. Miło było nie musieć wyskakiwać z łóżka, by pędem gnać do pracy. Właśnie miała wstawać, gdy zadzwonił telefon. Jęknąwszy głośno, zrzuciła z siebie kołdrę i usiadła. Przywykła już do telefonów w nocy i wczesnym rankiem, ale wiedziała przecież, że zawsze oznaczają pilne zadanie. Dlatego właśnie jej żołądek się ścisnął, a ręka sięgająca po słuchawkę zadrżała. - Milla? Mówi True Gallagher. Obudziłem cię? - Nie - odparła zaskoczona. - Ranny ze mnie ptaszek. Najwyraźniej z ciebie też. - Właściwie to się dzisiaj nie kładłem. Zbierałem informacje dla ciebie przez całą noc i., chciałem ci je przekazać, zanim pójdę do pracy. - Całą noc? - nie chciała, żeby aż tak się dla niej zarzynał. - A poza tym... pracujesz w niedziele? - Zwykle nie pracuję - zachichotał - ale dziś mam coś pilnego do załatwienia. - Słuchaj... Strasznie mi głupio. Nie chciałam, żebyś aż tak się poświęcał. Przepraszam. To nic pilnego, mogło przecież poczekać do rana. - Ludzi, z którymi musiałem pogadać, nie spotyka się za dnia. - Rozumiem. Mogłam się domyślić - sama nieraz miała do czynienia z takimi typkami. an43 85 - Mam dobre i złe wieści. Dobre to takie, że udało mi się zebrać informacje o Diazie, którego ścigasz. Złe, że prawdopodobnie na nic ci się one nie przydadzą. - Co masz na myśli? - Szukasz faceta, który porwał twoje dziecko, prawda? To by oznaczało, że obracał się w rejonie Chihuahua dziesięć lat temu. To nie mógł być Diaz. On pojawił się dopiero jakieś pięć lat później. Poczuła bolesne ukłucie goryczy; to nazwisko było jedynym konkretem, jaki kiedykolwiek miała. - Jesteś pewny? - Tak bardzo, jak to możliwe w tych okolicznościach. Ten facet nie zostawia za sobą wyraźnych śladów. Ale ciesz się, że to nie on, bo byłoby o wiele gorzej. Mówią, że jest mordercą. Jeśli chcesz się kogoś pozbyć, rozpuść wiadomość, a wkrótce Diaz zgłosi się do ciebie. Wytropi cel i rozwiąże twój problem na dobre. Podobno jest w tym naprawdę niezły Jeżeli ofiara dowie się, że Diaz jej szuka, to próbuje się kryć, uciekać, ale ostatecznie on zawsze ją upoluje. Wpewnych kręgach nazywają go po prostu Łowcą. - I... jesteś pewien, że temu Diazowi nie brakuje oka? - Absolutnie. Przełknęła i tę gorzką pigułkę. - Słyszałam plotkę, że Diaz może mieć pod sobą cały gang kojotów Może ten facet, który porwał Justina, pracuje dla niego? - Wątpię. Nic takiego nie obiło mi się o uszy Wygląda na to, że Diaz zawsze pracuje sam.