z książkami.
- Tak. - W jego głosie słychać było zniecierpliwienie. Był zły sam na siebie, ale ona nie musiała o tym wiedzieć. - Co się stało? Willow straciła werwę. - Rozmawiałam z Lizzie - poinformowała go. - Nie wiem dlaczego, ale powiedziała mi, że chciałaby poznać mojego synka. - Lizzie powoli zmienia swój stosunek do pani, prawda? - Sama nie wiem, ale w jej twardym pancerzu na pewno powstała mała wyrwa. - Wie pani, że nie ma potrzeby prosić mnie o pozwolenie, Jamie jest u nas zawsze mile widziany. - Tak, wiem. Jednak nadal nie chcę, żeby przyjeżdżał do R S Summerhill, ale jeżeli nie ma pan nic przeciwko, chętnie zabiorę jutro dzieci do mojej mamy. - Ależ jutro ma pani wolne... - I tak spędzę dzień z Jamiem, a myślę, że on też ucieszy się z towarzystwa rówieśników. Rano pojadę do domu sama, ale po południu przyjadę po dzieci. Czy ma pan coś przeciwko temu, żeby zjadły z nami obiad? - Ależ skąd! - W takim razie to ustalone. Dziękuję, doktorze Galbraith. Zamierzała się odwrócić, ale Scott ją powstrzymał. - Proszę chwilę zaczekać. Spojrzała na niego pytająco. - Jestem ciekaw, kim był ten młodzieniec, którego przyprowadziła pani Caird? Widziałem, jak rozmawialiście. Willow zbladła. Chwilę milczała, zanim zdobyła się na odpowiedź. - To Daniel, przybrany syn pani Caird. - Mieszka tu w okolicy? - Nie, Daniel mieszka i pracuje w Toronto, ale przyjechał na kilka dni w odwiedziny. - Zna go pani? - Właściwie nie, chodziliśmy razem do szkoły, ale on jest o kilka lat starszy... - Więc nie zna go pani dobrze? - Właśnie tak - przytaknęła. Widać było, że nie zamierza zagłębiać się w szczegóły. Scott bał się naciskać, nie chcąc jej wystraszyć, ale nie mógł zrozumieć, dlaczego spotkanie z przybranym synem pani Caird tak bardzo ją poruszyło. - Chciałbym, żeby pani wiedziała - powiedział - że może R S pani do mnie przyjść z każdym problemem. Naprawdę zawsze pomogę. Przez ułamek sekundy miał wrażenie, ze Willow zaraz się rozpłacze. Jej dolna warga drgała niebezpiecznie, ale dziewczyna zapanowała nad sobą. - Dziękuję - odparła, odzyskując dobry humor. - Ale nie mam żadnych problemów, z którymi nie potrafiłabym sobie poradzić. Willow stała w oknie swojej sypialni i patrzyła w ciemność